Bliskość buduje się na emocjonalnej prawdzie. Tam gdzie jest bliskość i otwartość, miłość ewoluuje

Warto dbać o nasze relacje z otoczeniem. Powinniśmy starać się robić to szczerze. Tworzymy wtedy pozytywne połączenia z ludźmi i wcielamy w życie zasadę, że świat lubi ludzi, którzy lubią świat.

Redakcja: Czy pani zdaniem rzeczywiście relacje między ludźmi się pogorszyły? Czy są jakieś płaszczyzny, na których być może kuleją najbardziej? Jeśli pogorszyły się, to z jakiego powodu?

Joanna Godecka, terapeutka, autorka książek: "Szczęście w miłości. Jak mądrze kochać i rozumieć siebie" oraz "Nie odkładaj życia na później": Trudno jest generalizować i aby odpowiedzieć na pytanie, czy coś się pogorszyło, należałoby porównać stan obecny z przeszłym. A więc na początek, czy istotnie kiedyś relacje były lepsze?

Czy w kręgach towarzyskich, sąsiedzkich doświadczało się więcej życzliwości i empatii, czy po prostu panowały zasady porządkujące zachowania, funkcjonowały modele, według których czegoś się nie mówiło, nie robiło, bo nie wypada? Na pewno statystycznie małżeństwa były trwalsze, gdyż rozwody potępiano. Związki rzadziej rozpadały się, czy jednak to przesądza o jakości relacji?

Czy chodzi o to, by być razem długo, czy być dobrze i szczęśliwie? Czasem idealizujemy związki przeszłych pokoleń, patrząc z takiej perspektywy. Mówimy: byli razem przez całe życie i za tym tęsknimy. Ale nie mamy pełnego wglądu w ich emocje. Na pewno znaleźlibyśmy pary, które niczego by nie zmieniły, ale i takie, które zmieniłyby wszystko. Gdyby mogły.

Myślę, że obecnie priorytetem staje się szczęście. I to jest dobre, ponieważ warto do niego dążyć. Presja społeczna nie zmusza nas do trwania w toksycznej, złej relacji, w układzie bez uczuć, do kontynuacji czegoś, co było pomyłką. Szczęście nie jest egoizmem. Mamy teraz więcej szans, aby go zaznać dzięki wolności wyboru. Tyle że korzystanie z wolności wymaga dojrzałości. Traktowanie świata jak sklepu, a związku jak towaru, który możemy reklamować, zwracać i nieustannie wymieniać na nowszy model, jest jaskrawym przykładem jej braku.

Trudno także zakładać dobrą jakość relacji opartej na manipulacji, gdy jest ona drogą do celu. Wiążemy się z kimś, żeby „poczuć się lepiej”, czyli udowodnić, że mamy partnera, że przez to jesteśmy więcej warci, że on/ona jest powodem zazdrości otoczenia ze względu na urodę, status, majątek. Jeśli mamy swoje głębokie deficyty, czyli niskie poczucie własnej wartości, boimy się życia w pojedynkę, uważamy, że musimy się spieszyć, bo „zegar tyka”, to budujemy rodzaj fortecy, a nie związku.

W relacjach społecznych z kolei istotnie pojawia się tendencja do większej izolacji. Łatwiej teraz wycofać się z bezpośrednich interakcji, jeśli czujemy przed nimi obawę. Internet oferuje nam zastępcze formy życia, od robienia zakupów po wirtualne związki i istnienie w portalach społecznościowych oraz wszelkiego typu sztucznych światach gier, więc dla części osób kontakty personalne stały się niepotrzebnym wyzwaniem.

fot. shutterstock

Co jest najważniejsze w relacjach? Czy są jakieś uniwersalne wartości, które im służą?

- W związku podstawą jest rzecz jasna miłość, ale samo uczucie, gdy brak pewnych atrybutów, może okazać się raniące. Warto też uściślić czym miłość nie jest, bo zdarza się nam mylić ją z czysto fizycznym pożądaniem, chęcią posiadania drugiej osoby na własność, lekiem na samotność i kompleksy. Na pewno trudno mówić o dobrej relacji, w której nie ma miejsca na wolność, którą rozumiem jako nieograniczanie rozwoju partnera poprzez zaborczość, także bez zaufania, szacunku, czułości, zaangażowania, troski o wspólne dobro.
W szerzej pojętych relacjach ważna jest życzliwość, szacunek, wsparcie. Bez względu na to, czy mowa o przyjacielu, czy koledze z pracy, te elementy są ważne.
Co najbardziej psuje relacje, a z drugiej strony, co sprawia, że są one dobre?

- Pomijam podstawowe przyczyny psucia relacji, takie jak wszelkiego rodzaju przemoc czy choćby brak szacunku, emocjonalny chłód, egoizm, bezpodstawna zazdrość itp.
Z tych mniej oczywistych, według mnie najważniejszą jest brak prawdziwej bliskości i otwartej komunikacji. Kiedy unikamy dzielenia się tym, co ważne, oddzielamy się. Tworzymy dystans.

Jeśli na przykład kobieta w związku obawia się, że po latach nie jest już tak atrakcyjna dla partnera, jak na początku, może zaklinać czas, robiąc sobie niezliczone zabiegi kosmetyczne i kupować drogie ciuchy. To jest wchodzenie w obszar lęku. Płynie on właśnie z poczucia oddzielenia.

Może także postawić na bliskość i powiedzieć „kochanie, obawiam się, że nie jestem już dla ciebie tak atrakcyjna, jak kiedyś”. Partner dostaje wtedy ważną informację i może zrobić coś, żeby ona poczuła się bezpieczna i kochana. To działa w obie strony, bo także mężczyźni przeżywają i ukrywają osobiste kryzysy, niepowodzenia, obawy, w których otrzymanie wsparcia byłoby bardzo cenne. Przyznanie się do pewnych słabości jest okazaniem swojej bezbronności, ale bliskość buduje się na emocjonalnej prawdzie. Takie rzeczy cementują związek i wzbogacają go. Tam, gdzie jest bliskość i otwartość, miłość ewoluuje.
Związkowi nie służy także nieautentyczna motywacja. Kobiety często próbują (jeszcze nadal tak jest) być idealnymi partnerkami. Piękne, zadbane, dobrze zarabiające i utrzymujące dom na najwyższym poziomie. Robią mnóstwo rzeczy wymagających nadmiernego wysiłku, ale uważają, że to czyni je oraz związek wyjątkowymi. Coraz bardziej męczą się byciem nieustannie w „trybie dostępności”.

Tymczasem staranie się „za bardzo” szkodzi relacji. Rodzi frustrację obu stron. Jedna z czasem czuje się wykorzystywana, a drugiej ciąży bycie dłużnikiem. Czasem pojawiają się w takim związku słowa: „po tym wszystkim, co dla ciebie robię.”, które są rodzajem emocjonalnego szantażu. Dobrym rozwiązaniem jest równowaga, gdy oboje się angażujemy i oboje mamy jeszcze czas i chęć na własne aktywności, to co nas buduje i czyni interesującymi. Nawet tam, gdzie panuje symetria, całkowite udomowienie najpierw może wydawać się taką szczęśliwą zatoczką, ale potem zamienia się w stojący staw. Brak dopływu bodźców usypia i generuje nudę.

Równie szkodliwym przeciwieństwem jest jazda na automatycznym pilocie, czyli sytuacja, w której jedno z partnerów lub oboje zakładają, że skoro już są razem, to meta została osiągnięta, więc zapominają o tym, co było dla nich atrakcyjne i zaczynają jedynie zarządzać codziennością. Ich rozmowy dotyczą głównie wymiany samochodu, malowania sufitu w kuchni i ewentualnie wyboru opcji na wakacje. Miłość, wrzucona do schowka z niepotrzebnymi rzeczami, powoli pokrywa się kurzem.

fot. shutterstock

Jak można poprawić złe relacje? Np. między sąsiadami?

- Zakładając, że można je poprawić, bo do tego potrzebna jest dobra wola z obu stron, warto zacząć od próby zrozumienia. Konflikt wynika z odmienności poglądów. Dopóki dzielimy je na własne oraz mylne, nie dojdziemy do consensusu.
Jeśli powodem złych relacji jest konkretna sprawa, np. parkowanie samochodu w niewłaściwym miejscu, postarajmy się ustalić zasady, zamiast krzyczeć.

W rozmowie z sąsiadem, ale także członkiem rodziny, kiedy już do niej dojdzie, unikajmy obwiniania, gdyż doprowadzi to do kolejnego pojedynku i eskalacji emocji. Dobrym pomysłem jest tak zwane parafrazowanie, czyli dialog, w którym używamy zwrotów używanych przez osoby, z którymi rozmawiamy. Zanim wysuniemy swój kontrargument, mówimy: - Rozumiem, że parkuje pan tutaj, gdyż ma pan bliżej do domu, jednak moi goście nie mają gdzie się zatrzymać itp. W ten sposób obie strony dają sobie sygnał, że słuchają siebie nawzajem i wymieniają się rzeczowymi informacjami. Łatwiej też ustalić kompromis.

W związku warto odwoływać się do własnych emocji, zamiast atakować. Zamiast mówić „ty nigdy nie robisz tego, o co cię proszę” lepiej powiedzieć „jest mi przykro, kiedy lekceważysz moje prośby”.
Ponadto jeśli chcemy, żeby kontakty z otoczeniem były dobre, nie oczekujmy, że wyłącznie inni będą o nie zabiegać. Uśmiech, życzliwy gest w stosunku do sąsiada, a nawet obcej osoby powinny stać się normą.

Na jakie sprawy powinniśmy być wyjątkowo wyczuleni w codziennym zabieganiu, czego nie powinniśmy zaniedbywać w relacjach?

- Jak wspomniałam, nie ograniczajmy się do spraw technicznych: co kupić i co naprawić. Okazywanie uczuć buduje emocjonalne bezpieczeństwo. Ważne jest więc, aby partner czuł, że nam na nim zależy. Na co dzień potrzebne są małe gesty i wspólne aktywności tworzące bliskość. Można na przykład przeczytać tę samą książkę, pójść do kina i podyskutować o filmie. Sekretem udanych związków jest też celebrowanie sukcesów i udzielanie sobie wsparcia oraz zachęty do realizacji marzeń.

Pamiętajmy, że w partnerstwie istnieje wzajemna zależność, więc ważne jest bycie godnym zaufania i niezawodnym. Dotrzymujmy obietnic i dzielmy się prawdą. Może to czasami oznaczać rozmowę o czymś, czego partner nie chce słyszeć, jednak otwartość pomaga zbudować emocjonalną intymność i zażyłość w związku, co pomoże miłości.
No i nikt nie jest doskonały, każdy popełnia błędy. Szanowanie partnera to dawanie mu prawa do tego. Długoterminowe relacje mają swoje wzloty i upadki. Warto rozwiązywać problemy od razu, gdy się pojawiają, zamiast ignorować je i mieć nadzieję, że same znikną. Ważne jest też, aby mówić "przepraszam" lub "odpuszczam" i to powinno naprawdę coś znaczyć. Cierpliwość i przebaczenie to jedne z najsilniejszych form wsparcia.

O jakie relacje warto najbardziej dbać?

- To oczywiste, że najwięcej energii i zaangażowania wkładamy w bliskie związki, ale w ogóle warto dbać o nasze relacje z otoczeniem i starajmy się robić to szczerze. Tworzymy wtedy pozytywne połączenia z ludźmi i wcielamy w życie zasadę, że świat lubi ludzi, którzy lubią świat.
No i na koniec, choć może od tego powinnam zacząć, dbajmy o relację ze sobą. Od niej się wszystko zaczyna i wbrew temu, co może się wydawać, to jest najważniejsza relacja, bo decyduje o tym, co dajemy i co dostajemy. Czując szacunek do siebie, akceptując siebie, mając odwagę być sobą, dajemy to, co mamy najlepszego i nie manipulujemy nikim, by zasłużyć na akceptację i wzajemność.